
W styczniu 2011 członkowie DKK „Nie-poczytalni” pochylili się nad tomikiem poezji Piotra Sommera „Dni i noce”. Napisania recenzji tomiku podjęła się
Katarzyna Romanowicz-Kłosin.
Poezji P. Sommera trzeba dać czas, sobie również. Liryka zaprezentowana w tomie „Dni i noce” musi się uleżeć, dojrzeć i przetrawić. Kiedy przebrnie się przez warstwę języka typowo prozatorskiego, a język ów na początku mnie zraził, rozpoczyna się wędrówkę po ciekawym, pełnym odniesień, aluzji i kontekstów świecie.
Wiersze te nie dają o sobie zapomnieć, w jakimś sensie „uwierają”. Ja, na przykład, często powracam do utworów „Konfirmacja” i „Latem” – różni je, poza językiem, wszystko. Mimo to, są, moim zdaniem, reprezentatywne dla całego zbioru – jest tutaj horacjańsko-skamandrycka afirmacja życia, a z drugiej strony naleciałości turpizmu i barokowa refleksja o kruchości istnienia. Podmiot liryczny z jednakową atencją pochyla się nad śmiercią matki, starszego kolegi i psa Binia. Wątki funeralne nie przytłaczają, pełne są spokojnej zadumy i pokory wobec losu.
Rzeczywistość zaprezentowana przez nadawcę lirycznego jest czytelnikowi bliska, to sytuacje, jakich doświadcza i ludzie, których spotyka. Liryka Piotra Sommera nie jest z pewnością odkrywcza, bo chce się powiedzieć, że wszystko już było, ale wyczuć w niej można świeżość, ciekawość świata i doskonały zmysł obserwacji.
Katarzyna Romanowicz-Kłosin